Zapraszamy także do wzięcia udziału w loterii maja. Możecie w niej wygrać jaja pokemonów, tak więc nagrody są bardzo atrakcyjne. Niestety, nic nie ma za darmo i za jeden los musicie zapłacić 200$. Więcej informacji: klik. |
Po dokładnym przeszukaniu domostw i znalezieniu ciekawych rzeczy. Zarzuciłeś plecak na plecy (of course) i wyszliście z zrujnowanego miasteczka.
Zostawiliście za sobą wspomnienia. Szliście teraz ścieżką, która niegdyś była porośnięta trawą. Potwór, bo nie można inaczej nazwać tego stwora, zniszczył wszystko co żyło. Może, gdy dokończysz swą podróż miasteczko znów się zazielenieje i powrócą to ludzie, jednakże narazie nie można o tym mówić.
Maszerujesz wraz z małą dziewczynką przez popiół ku ścieżce z miasteczka. Zaczął lekko wiać wiatr, zgliszcza, które leżały na ziemi zaczęły się pod jego wpływem przenosić.
Marsz trwał jeszcze jakąś chwilę. Zobaczyliście z daleka zielone drzewa, które kołysały się pod wpływem wiatru. Wkroczyliście na drogę nr 29. Tak podawała ci mapa. Droga była porośnięta trawą, gdzie nie gdzie było widać łaty ziemi. Stąpaliście po miękkim podłożu, było trochę mokre (rosa).
-Patrz tam na drzewie coś siedzi!-krzyknęła Rei.
Bardzo podekscytowana dziewczynka podbiegła do okolicznego drzewa. Ty z daleka widziałeś stworka, który wyglądał tak:
Pokemon coś robił na drzewie i nie zwracał uwagi na was.
Widziałeś koniec drogi, który kończył się na małym lasku.
Offline
-Ledyba- pomyślałem. Przypomniało mi się to z wykładów prof. Elma.
Nie zamierzałem mu robić krzywdy, zwłaszcza po tym co się stało.
-Mój Cyndaquil jest typu ognistego, więc jakby próbował podskakiwać miałbym nad nim przewagę- pomyślałem podrzucając lekko Pokeball z ognistą myszą.
Spojrzałem na Pokemonka jeszcze raz po czym podszedłem do Rei i położyłem delikatnie dłoń na jej ramieniu:
-Chcesz go złapać? - zapytałem z przymuszonym uśmiechem.
Nie chciałem, żeby widziała, że jestem przygnębiony, bo zaraz straciłaby dobry humor.
Offline
Mała dziewczynka spoglądała raz na pokemona, który siedział na drzewie, raz na ciebie, po chwili odparła.
-Jest to ładny pokemon ale chyba nie chcę go złapać.
Bez chwili wahania, ruszyliście w drogę pod przewodnictwem Rei.
Szliście przez jakiś czas. Brązowo włosa rozglądała się z jednej i z drugiej strony, podziwiając okoliczne widoki. Widziała tu wiele ciekawych i fascynujących rzeczy. Zachwycała się milionami kwiatów, które rosły tu i ówdzie.
Po chwili dotarliście do lasku. W związku z tym, że jesteś o wiele wyższy od dziewczynki, widziałeś już dachy zabudowań kolejnego miasta. Las jak już przedtem spostrzegliście jest bardzo rzadki, co powoduje cudowne jego oświetlenie. Promienie słońca przebijają się przez, gałęzie uginające się przez, wiele tysięcy liści, wpuszczając światło do pięknej promienistej alei. Wiatr również dawał po sobie znać, kołysał w tą i z powrotem czubki drzew, które cudownie szeleściły na wietrze.
Nagle Rei zobaczyła biegnącego Kricketot'a, który bardzo jej się spodobał, więc bez pytania zaczęła biec w głąb lasku.
Offline
-Eh - westchnąłem po czym ruszyłem za nią.
Nie biegłem specjalnie szybko. Wiedziałem, że mam dłuższe nogi i tak czy inaczej szybko ją dogonię.
Zacząłem rozmyślać nad złapaniem Kricketota (im większy i silniejszy zespół tym łatwiej będzie pokonać tajemniczą bestię). Postanowiłem jednak nieco podszkolić Cyndaquila przed powiększaniem teamu.
Spojrzałem na zegarek w PokeGearze, żeby się dowiedzieć czy mimo tego incydentu zdążymy dojść do miasta przed zmierzchem.
Offline
Okazało się błędem nie dotrzymać towarzystwa dziewczynce. Gdyż w czasie sprawdzania godziny zniknęła. Zegarek pokazywał godzinę 15.12 Słońce nadal pięknie świeciło, wiatr lekko przelatywał przez niegęsty las. Po chwili zorientowałeś, że małej i pokemona nie ma. Jednakże po chwili przestałeś się martwić, ponieważ usłyszałeś śmiech Rei, który dobiegał z zachodniej części lasku. Zwróciłeś lekko w ową stronę głowę zauważyłeś zagęszczenie drzew. Powinieneś jak najszybciej znaleźć dziewczynkę. Śmiech może zwabić najdziwniejsze stwory.
Offline
-I zostaw taką samą na sekundę - pomyślał Kyoraku
Przyśpieszyłem kroku. Wyciągnąłem Pokeballa z Cyndaquilem i otworzyłem go.
-Cyndaquil - powiedziałem nie przerywając biegu - Biegnij przodem i zobacz co jest z Rei (zakładam, że Cyndaquil biega szybciej ode mnie :P). Uważaj na siebie, ten las roi się od dzikich Pokemonów. W razie potrzeby broń się.
Sam wytężyłem wzrok, aby dostrzec dziewczynkę, czy chociażby jakiś ślad po niej. Biegnę w stronę z której dochodził śmiech.
Offline
Jak najszybciej zacząłeś biec w stronę śmiechu dziewczynki. Biegliście razem, jednak po chwili Cyndaquil, który jest znacznie szybszy od ciebie oddalił się znacznie. Pomimo, że rozglądałeś się bardzo celnie, nie zdołałeś jej zauważyć. Wbiegłeś na polane. W pełni przebijało się ty słońce, było tu niezwykle gorąco i parno. Czekał już tam na ciebie twój ognisty pokemon. Miał minę strasznie smutną, ponieważ nie zdołał zatrzymać dziewczynki. Jednak po chwili chwycił cię za nogawkę i pociągnął w głąb lasu. Biegliście między drzewami, aż dotarliście do jaskini. Nie byłeś pewien czy owa dziewczynka tam jest, lecz po chwili dało się słyszeć jej dziecięcy śmiech. Cóż grota wyglądała na przyjazną, jednakże jak to bywa pozory mogą mylić, rzecz jasna jest tam strasznie ciemno ale całe szczęście, że masz swego pokemona.
Offline
-Lepiej się pośpieszmy Cyndaquil - powiedziałem - Nie zamierzam się uganiać za Rei tracąc cenny czas.
Ruszyłem razem z ognistą myszą w głąb jaskini.
-Na przyszłość: lepiej nie tracić jej z oczu na dłużej niż sekundę - pomyślał.
Oboje biegliśmy z podobną szybkością, co przez las, nasłuchując skąd dobiega głos.
Offline